1. Niedobór dedykowanych IGL


Nie wiem czy to wiek, starość zaglądająca w oczy, czy może coś innego, ale zebrało mi się na grube przemyślenia. W ostatnim czasie często można spotkać negatywne głosy na temat stanu naszego rodzimego podwórka i poziomu jaki prezentujemy na scenie międzynarodowej. Nie jest wielkim sekretem, że na chwilę obecną Polska scena jest w sporym dołku, z którego może być ciężko się wydostać. Problemów jest wiele i na pewno nie da się zmienić tego stanu rzeczy z dnia na dzień. Dziś postaram się opisać jeden z nich.

Myślę, że każdy trzeźwo myślący gracz, trener, właściciel organizacji, czy osoba związana z naszym community zdaje sobie sprawę, że budowanie drużyny nie należy do najłatwiejszych. Jest to proces, który potrzebuje czasu, determinacji, cierpliwości oraz zmian które są nieuniknione aby znaleźć tą idealną mieszankę graczy.

Kluczowym elementem tej układanki jest In Game Leader – czyli osoba która ma realnie największy wpływ na to w jaki sposób drużyna się prezentuje. To właśnie on wraz z trenerem odpowiedzialny jest za przygotowanie swojej ekipy od strony taktycznej, współpracy, dopracowaniu szczegółów do perfekcji. Szczegółów które na najwyższym poziomie potrafią zrobić ogromną różnicę. Tym modelem drużyny kierują się najlepsze ekipy na świecie, stawiając nacisk na dobrą współpracę pomiędzy IGL a trenerem. Nie znaczy to, że zdanie reszty jest tutaj mniej ważne – jest tak samo ważne jak wyżej wymienionej dwójki, często jest nawet pożądane i bardzo pomocne w procesie budowania stabilnej drużyny. Sukces wymaga tego, aby każdy zaangażowany dołożył cegiełkę, która pomoże zbudować silne fundamenty. Nikt nie potrzebuje pasażerów na gapę.

W jaki sposób znaleźć zatem idealnego kandydata na IGL’a, jakich cech szukać u takiej osoby?
Według mnie najważniejsze są pracowitość, konsekwencja oraz ambicja. Spośród graczy to właśnie dowodzący jest osobą, która powinna poświęcać najwięcej czasu na aspekt teoretyczny, na kreowanie stylu gry, oraz na zbudowanie charakteru drużyny. Oczywiście jest masa innych cech, które pomogą w byciu świetnym liderem takich jak: charyzma, pewność siebie, odpowiedzialność za podejmowane decyzje, czy chociażby spryt i inteligencja „boiskowa”.

Ciężko jest znaleźć osobę, która połączy te wszystkie cechy. Każdy światowej klasy IGL ma inny charakter, ale wydaje mi się, że jest coś, co ich łączy. Potrafią swoje najmocniejsze strony przełożyć ponad słabości i zbudować sobie zaufanie w drużynie. Zaufanie drużyny do prowadzącego jest największym atutem, który potrafi zmienić przebieg spotkania. Problem w tym, że na to zaufanie trzeba sobie zapracować. Nie każdy ma w sobie tyle determinacji i cierpliwości, aby iść do przodu nawet wtedy, kiedy sytuacja wydaje się beznadziejna. Podobno po burzy zawsze wychodzi słońce, ale wielu rezygnuje już przy pierwszych grzmotach.

Problem w budowaniu drużyny w Polsce pojawia się już na etapie pozyskania dowodzącego. Pierwszym trybiku na którym powinien opierać się dobrze działający mechanizm. Są tutaj dwie strony medalu, tylko niestety nie ma tej lepszej. Po pierwsze – na naszej scenie jest ogromny niedobór osób, które chciałyby poświęcić się tej roli. Osoby które się tego podejmują często robią to z konieczności – „bo nikt inny nie chce, to ja spróbuję”. To niestety nie jest dobra droga, nie wróży ona sukcesów. Po drugie – co jest chyba dużo gorsze, osoby które się tego podejmują są najzwyczajniej w świecie niedoceniane. Dużo łatwiej jest być „star playerem”, czy po prostu zwykłym grajkiem, niż wziąć na swoje barki odpowiedzialność za drużynę, dowodzenie, bycie liderem oraz kreowanie gry taktycznej. Naturalną koleją rzeczy jest to, że forma indywidualna takiej osoby jest często dużo gorsza niż reszty, że przekłada się to znacząco na statystyki. Tutaj pojawia się presja społeczeństwa, jeszcze gorzej jeśli pochodzi ona od samych kumpli z drużyny. Niewielu jest na świecie graczy, którzy będąc dowodzącym, potrafią jednocześnie błyszczeć indywidualnie. Kluczem jest pogodzenie wszystkich aspektów pracy nad drużyną, wraz z indywidualnym impactem przekładającym się na wygrane spotkania. Jest to rola bardzo niewdzięczna, ale jednocześnie kluczowa do zbudowania stabilnego, progresującego zespołu. Porównując zasoby naszej sceny do zagranicy, w tym aspekcie wypadamy co najmniej blado.

Podsumowując. Zauważcie jak silną psychicznie, zdeterminowaną, zdyscyplinowaną i ciężko pracującą osobą musi być IGL. Wkłada on ogrom pracy w drużynę, wiedząc, że nie będzie stać w blasku fleszy i często nie usłyszy słowa dziękuję. Czy Ty chciałbyś być taką osobą? Nasza scena cierpi na brak liderów, wokół których można budować stabilne drużyny. Osoby które się tego podejmują często robią to „na siłę”, nie do końca zdając sobie sprawę jak istotną mają rolę, jaką pracę powinni wykonywać, aby drużyna cały czas się rozwijała. Oczywiście nie chce wrzucać wszystkich do jednego worka, ale fakty są takie, że jest to najbardziej deficytowa rola na naszym rynku.

Reply · Report Post