W półfinale Anwil faworytem. #plkpl Analiza @assecoarka - @Anwil_official



W wielu wypowiedziach powraca temat bezpośrednich meczów Arki i Anwilu z sezonu zasadniczego. Błędne koło. Postaram się prześwietlić tę parę i przedstawić kilka argumentów, dlaczego nie powinno w tej parze podchodzić się z tymi argumentami.
Rywalizacji Arki z Anwilem, to może być najciekawsze widowisko tych playoff. Przegrany z tej pracy będzie największym przegranym sezonu.
~~ Arka wygrywa na dystansie ~~
W każdym z tych trzech spotkań Anwil przegrywał. Odstawał wyraźnie. Tak, w wyraźne wpisuje też pierwszy mecz, gdzie Anwil do przerwy miał przewagę ... +15. W drugiej odsłonie zdobyli zaledwie 30 punktów, gospodarz tego meczu 54.
Przegrał pomimo wygranej zbiórki 42:26! Przegrał, bo w drugiej połowie koszykarsze z Gdyni "zabiegali" rywali, trafiając do tego atomowe trójki. Odstawał wyraźnie, bo miał przestoje w grze, które wyglądały wręcz fatalnie. Arka odwrotnie - napędzała się.

Arka Gdynia w dwóch meczach sezonu zasadniczego wykonała łącznie 75 rzutów z dystansu, trafiając 26, co daje 35% skuteczności.
Anwil w tym elemencie był 19/59 (32%).
W Pucharze Polski Arka 12/36 (33%), Anwil 6/28 (21%). Za dwa, Arka: 15/26 (58%), Anwil: 25/53 (47%).

Arka oddała najwięcej rzutów za trzy punkty w sezonie (wliczone playoff)- 1102, trafiając 402 (najlepszy wynik), daje 36.5% skuteczności.
Anwil w tym elemencie 325/891 (36.5%)
Ciekawa rzecz wygląda w rzutach za 2 punkty.
Arka 632/1107 (57%), Anwil wykonał 143 rzuty więcej, czyli zdobył więcej 286 punktów od Arki w tym elemencie.
Wnioskuję, że gra Anwilu jest bardziej zbilansowana. Obraz Arki mam, że wynik zależy w dużej mierze od celnych trójek. James Florence, czy Josh Bostic potrafią podcinać skrzydła rywalą celnymi trójkami z 8-9 metrów.

~~ Anwil faworytem ~~
Nie bazuję na grze obu zespołów z sezonu zasadniczego. Wyjaśniam dlaczego.

W dwóch bezpośrednich meczach dla Anwilu grał - Nikola Marković, Vladimir Mihailović, Mateusz Kostrzewski, Jakub Parzeński. Anwil miał bogactwo na obwodzie, brak hierarchii.
Ciężko z podziałem na minuty. Anwil dodał Aarona Broussarda w miejsce Mihailovicia. Istotny fakt, że Broussard debiutował (!) w rewanżowym spotkaniu z Gdynią przed własną publicznością. Anwil przegrał wtedy 66:83.

Do zespołu doszli Ivan Almeida oraz Michał Ignerski. Odpowiednie komponowanie zawodnika, jak Ivan Almeida - musi potrwać. Wiele osób powtarza, że "schematy" Igora nie są najłatwiejsze. Przewagą tego duetu była wspólna gra i zdobycie MP w poprzednim sezonie.
Anwil w trakcie sezonu był trapiony kontuzjami i to swoich głównych zawodników - Łączyński, Lichodiej, Michalak.
Arka Gdynia nie robiła roszad w składzie, uzupełniła jedynie skład doświadczonymi zawodnikami - doszli Ginyard oraz Wołoszyn.

Anwil wraz ze startem ćwierćfinałów, odkrył nowe oblicze zespołu. Czas playoff, to czas weteranów. Czas playoff to czas wejścia na wyższy level pod wieloma aspektami - mentalnym, fizycznym i taktycznym. Anwil miał tutaj 100% skuteczność.

Najlepsza drużyna sezonu męczyła się z ósmą drużyną. Do wyłonienia zwycięzcy serii potrzebny był piąty mecz. Można też tłumaczyć drobnym problem wewnątrz zespołu w trakcie tej rywalizacji.
Choć ponownie Arka z obrazem drużyny, która decydujące ciosy zadaje rzutami z dystansu.

Pomimo ogromnej przewagi jaką miał Upshaw nad centrami z Warszawy - nie było przerzucania ciężaru gry pod kosz. Przy duecie Upshaw - Łapeta, drużyna ze stolicy Polski wygrała zbiórkę w trzech meczach!
Upshaw zakończył serię ze średnią 9.8 punktów i 5 zbiórek na mecz przeciwko Legii, Adam Łapeta 4.2 punktów oraz JEDNEJ zbiórki. Oczywiście trener Frasunkiewicz w swojej taktyce miał, aby jego zawodnicy nie walczyli na atakowanej tablicy, ale Legia nie miała bogactwa pod koszem.
Największą rolę w drużynie Arki odgrywa James Florence. Ograniczenie jego poczynań powinno być kluczem do zwycięstwa Anwilu.
Anwil grający obronę, jak ze Stalą może to zrobić. Ma kim to zrobić. Broussard, Simon, Almeida.
Ograniczenie Florence'a powinno być teoretycznie łatwiejsze niż rozgrywającego z Ostrowa Wielkopolskiego - Caspera Ware'a.
Ware jest niskiego wzrostu. Na swojej pozycji w PLK posiadał prawdopodobnie najlepsze panowanie piłki na koźle, przyśpieszenie z piłką, dynamiczny na pierwszym koźle, niski kozioł. Trudny zawodnik do obrony, bo obrońcy Anwilu byli wyżsi.
Przeciwko Amerykaninowi będzie wyglądać to zupełnie inaczej. Amerykanin nie ma tak pewnego kozła i panowania nad piłką przy dobrej obronie. Jest wyższy, więc dla obrońców Anwilu jest to ułatwienie względem krycia Ware'a.
Przetarcie z Ostrowem, to bardzo dobra lekcja dla trenera Anwilu. Analizując grę na filigranowym rozgrywającym z ćwierćfinałów, może tylko ulepszyć elementy, które szwankowały w obronie.

Świetna robota została wykonana przez wysokich Anwilu. King i Maras mieli utrudnione zadanie, choć wielu skreślało Anwil przez kontuzję podstawowego centra, Josipa Sobina.
Jeśli Arka będzie przerzucać ciężar gry pod kosz, choć niewiele było takich akcji nawet z Legią, to Upshaw grą tyłem do kosza może sporo namieszać. Jednak, czy w całej serii? Zakładam obronę, która będzie starać się odcinać go od piłek. Duet Upshaw - Łapeta nie są zawodnikami, którzy przy fizycznej grze będą grać długie fragmenty spotkań. Jednak ten duet ma sporą przewagę wzrostu. Na ile to wykorzystają? Anwil w playoff przyśpieszył z grą. Jakie teraz będą wytyczne odnośnie zbiórek przez trenera Frasunkiewicza?

Najlepsze, co spotkało Anwil w ostatnim meczu ćwierćfinałowym, to uruchomienie całego zespołu. Michał Michalak zrobił świetną robotę, to on zapewnił run dla swojej drużyny. Zawodnik, który niedawno wrócił do gry po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją. Jego powrót poszerza rotację wśród Polaków i to tych, którzy będą mieli spory wpływa na przebieg spotkania.
Ciekawe, czy trener Awilu Włocławek zaryzykuje, aby Olek Czyż dostał chociaż 3-8 minut. Przy fizycznym graniu z Arką - jeśli Olek jest zdrowy, może zaryzykować z takim ruchem.
W ostatnim wyjazdowym spotkaniu dla Anwilu z dwucyfrową zdobyczą punktową było aż ośmiu zawodników. I to właśnie jest też przewaga Anwilu w tym starciu - zbilansowanie i zespołowość. W przekroju całego sezonu ze średnią przynajmniej 10 punktów na mecz jest aż pięciu zawodników (Almeida, Simon, Zyskowski, Lichodiej, Michalak), 5 i więcej: Ignerski, Szewczyk, Broussard.
Arka owszem w składzie ma Dulkysa, Ginyarda, Wołoszyna, Garbacza, Ponitkę. Odnoszę wrażenie, że przy grze z Florencem, większość z nich musi bazować na indywidualnych umiejętnościach i nie ma za wiele setów, aby wykorzystać potencjał rzutowy, np. Dulkysa.

Sporą szansę dla Anwilu widzę w powrocie do gry Krzysztofa Szubargi. Dlatego, że to odbiera minuty w grze z piłką dla Florence'a, który preferuje znacznie szybsze granie.
Przeciwko Szubardze, łatwiej powinno grać się Kamilowi Łączyńskiemu, który przez większość sezonu nie prezentował wysokiego poziomu. (średnio 4.8 punktów przy 34% skuteczności z gry, 28% z dystansu).

Para tych półfinalistów elektryzuje kibiców i zawodników. Nie trzeba nikogo dodatkowo mobilizować na te mecze. Emocje są gwarantowane.
Ciekawe starcie będzie na ławce trenerskiej, kto lepiej rozegra partię szachów na parkiecie, najlepszy trener sezonu - Przemysław Frasunkiewicz, czy Igor Milicić?
Chorwat nawet nie otrzymał punktu w tym głosowaniu. A to zespół tego drugiego w ćwierćfinale prezentował się solidniej i zakończył najszybciej serię.

Podsumowując. Nie bazuję na pojedynczych meczach z sezonu zasadniczego. Jest to zgubne. Szczególnie, że Anwil po większych przejściach - personalnych, kontuzjach.
Obraz gry play-off i indywidualne porównania zawodników, potencjału i możliwości zespołu.

Typ na serię: Anwil 3:2 (chociaż pierwsza myśl była 3:1 dla Anwilum, gdyby Anwil urwał pierwszy mecz - ten scenariusz będzie realny). Ogromne znaczenie dla wyniku serii będzie miało, czy Anwil wygra, chociaż jeden mecz w Gdyni. Zakładam, że tak.

Reply · Report Post