#ImagineHARRY :)

Spoglądałam na swoje odbicie w lustrze. Już po raz kolejny tego, nie ukrywajmy najgorszego dnia w moim życiu. Biała, szykowna suknia aż do ziemi kontrastowała z moimi ciemnymi włosami, spiętymi starannie w kok. Inni widzieli księżniczkę, ja widziałam sukę. Tak, uważałam się za nią. Skrzywdziłam i okłamałam miłość mojego życia. Chciałam wrócić, spojrzeć w Jego zielone oczy, poczuć Jego dotyk na moim ciele, Jego ciepło, troskę i miłość. Nie mogłam. To co miałam zrobić za chwile kiedyś wydawało mi się nie do pomyślenia. Miałam poślubić mężczyznę, do którego nie żywiłam żadnych uczuć, tylko po to by wyciągnąć moją rodzinę z długów, by pomóc jej stanąć na równe nogi. Mój przyszły teść nie chciał czekać. Nie przypuszczałam, że można w tak szybki sposób zorganizować ślub i przyjęcie...

Czułam się jak w jakiejś taniej, brazylijskiej telenoweli. Jedyną różnicą był brak happy endu w moim przypadku.
-Ślicznie wyglądasz. Mówiłam, że suknia zamaskuje ciążę. - zachwycała się moja przyszłą teściowa.
-Nie ma co zakrywać. Ciąży jeszcze nie widać. - odpowiedziałam chłodno, bez emocji. Tak, byłam w ciąży. Nosiłam w sobie owoc miłości mojej i Harrego. Nikt poza mną, moją rodziną i przyszłym mężem nie wiedział tego. Wszyscy myśleli, że dziecko jest Chrisa.

Spojrzałam na tatę. Był smutny, przygnębiony. Patrzył w przestrzeń. Wiedziałam, że nie był zadowolony z tego, że jego osiemnastoletnia córka wychodzi za mąż. To On zawsze powtarzał mi bym się wyszalała i używała życia. Odwróciłam wzrok i głośno westchnęłam. Chciałam uciec, jak najdalej stąd. Chris stał i uśmiechał się do mnie. Ja nie byłam w stanie tego robić.
- [ T.I. i T.N.] czy bierzesz sobie za męża Chrisa Bein i ślubujesz mu miłość wierność i uczciwość małżeńską... - usłyszałam głos księdza. Moje serce biło coraz szybciej. Serce kazało powiedzieć ''nie'' a rozum ''tak''. Przeleciałam wzrokiem po kościele zatrzymując go na drzwiach. Przymknęłam powieki, powstrzymując płacz.
-Tak. - powiedziałam szybko. Patrzyłam na złotą obrączkę z niedowierzaniem. Do końca miałam nadzieję, że pojawi się Harry, powie 'nie, proszę przerwać ceremonię.' i wszystko będzie jak dawniej. Tak się nie stało. Niby dlaczego miał to zrobić? Nie wiedział nic o moim ślubie.

Byłam żoną Chrisa, czy tego chciałam czy nie. Ludzie podchodzili, gratulowali, życzyli zdrowia i szczęścia. Ja chciałam by wszystko się skończyło.

Broniłam się przed kolejnym ciosem. Znów to zrobił. Uderzył mnie. Nie obchodziło go nic. Olewał moje błagania. Od kilku miesięcy reagował tak za każdym razem kiedy nie chciałam mu się oddać.
-Przestań, proszę! Jestem w ciąży! - krzyknęłam cała we łzach.
-Co ty sobie wyobrażasz?! Zrobił Ci bachora i teraz ja będę na tym cierpiał?! Zapomnij. - przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować moją szyję, obojczyk. Miałam ochotę go zabić. Jego obleśne dłonie błądziły po moim ciele.
-Zostaw! Nie dotykaj mnie! - starałam się go odepchnąć lecz złapał mnie za nadgarstki i mocno ścisną. Krzyknęłam najgłośniej jak tylko potrafiłam.
-Nie drzyj się! - uderzył mnie z otwartej dłoni. Syknęłam z bólu i osunęłam się po ścianie. -Na dzisiaj to koniec. Nie chcę żeby mnie Twoi starzy oskarżali o to, że poroniłaś. Nie myśl sobie, że Cię ten twój Harry uratuje. Biedaczek miał wypadek... - zaśmiał się głupkowato i wyszedł. Siedziałam skulona, zastanawiając się czy mówił prawdę. Włączyłam telewizor. Wszędzie były informacje o wypadku Harrego. Chris mówił prawdę. Przebrałam się i po cichu wymknęłam z domu.

Czwórka chłopców siedziała zmęczona pod szpitalną salą. Bałam się tam podejść. Bałam sie z nimi spotkać twarzą w twarz. Niall mnie zauważył. Wytrzeszczył oczy i pokazał palcem na mnie, reszta spojrzała w moją stronę. Niepewnie podeszłam.
-Co ty tu ro... - wszyscy spojrzeli na mój brzuch.
-Co mu jest?
-Jego stan jest stabilny. Nic mu nie grozi. - poinformował Liam, a ja odetchnęłam z ulgą. -Mogę wejść?
-Nie. - odpowiedział mi szybko Louis. -Nie po tym co mu zrobiłaś. Załamałby się wiedząc, że wyszłaś za mąż. - powiedział surowo przyglądając się mojej obrączce, do oczu napłynęły mi łzy. Nic nie rozumieli, nie mogli rozumieć, nic nie wiedzieli.
-Rozumiem. Dziękuję i przepraszam. - odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w kierunku windy.
-Poczekaj! - krzyknął ktoś za mną, lecz nie zwracałam na to uwagi. Po chwili ten sam osobnik złapał mnie za nadgarstek. Syknęłam z bólu i odwróciłam się. Przede mną stał Liam we własnej osobie. Podwinął rękaw mojej bluzy i spojrzał na mnie. Spuściłam wzrok.
-Kto Ci to zrobił, Twój mąż? - spytał wprost.
-Nie. - skłamałam, znów to zrobiłam. -Przepraszam Cię Liam, muszę już iść.- wyrwałam mu się i pobiegłam.

Weszłam do domu, przewracając drzwiami walizki. Rozejrzałam się dookoła, wszędzie były porozwalane ciuchy.
-Przebieraj się. Jedziemy na wakacje! - powiedział entuzjastycznie Chris, próbując mnie przytulić.
-Dlaczego? - zdziwiłam się.
-Jadę w interesach. Nie zostaniesz tu sama...

Kolejny dzień przechadzałam się po plaży. O poranku nie było tu nikogo. Mogłam samotnie spacerować. Woda przyjemnie muskała moje nogi. Fale delikatnie biły o brzeg. Znów to zrobiłam, zamknęłam oczy wyobrażając sobie Harrego, mojego Harrego spacerującego tuż obok mnie ze swym wspaniałym, śnieżnobiałym uśmiechem.
-[T.I.] ? - odwróciłam się i przetarłam oczy nie dowierzając. Przede mną stał On. Ten sam Harry. Zbliżył się do mnie i spojrzał na mój brzuch. -Dlaczego?
-Przepraszam. To nie tak jak myślisz ja...
-Masz męża, dom i będziesz mieć dziecko. - przerwał mi. -Przekaż moje gratulacje mężowi... - wyminą mnie, chcąc odejść.
-Wysłuchaj mnie! -złapałam go za nadgarstek. Teraz albo nigdy. -Proszę...
-Słucham. - powiedział obojętnie.
-Ja... - westchnęłam. -Nie wiem jak Ci to powiedzieć...
-Prosto z mostu.
-To dziecko jest Twoje. Nie kocham Chrisa, wyszłam za niego dla moich rodziców, musiałam im pomóc. - powiedziałam szybko.-Kocham Ciebie. Tylko Ciebie. - dodałam czekając na jego reakcję. Zbliżył się do mnie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Odsuną się i spojrzał na mnie.
-Harry... - zaczęłam niepewnie.
-Wierzę Ci. Twoja mama mi wszystko powiedziała. Wiem wszystko, o ślubie, o dziecku, o tym, że Cię bił. Nie pozwolę bydlakowi na więcej. - przytulił mnie bardzo mocno. -Kocham Cię.
-Harry... on jest moim mężem. Jak ty to sobie wyobrażasz?
-Rozwiedziesz się. Załatwię Ci najlepszych prawników. Zrobię wszystko by mieć Was przy sobie ju na zawsze. - pocałował mój brzuch.
-Kocham Cię, Harry. - uśmiechnęłam się przez łzy.
-Ja Was też kocham. - pocałował mnie czule.

______________

Mój pierwszy imagin. Użyłam 6722 znaków ;o Mam nadzieję, że nie wyszedł najgorzej... ;)
Jeżeli komuś się podobał niech wciśnie przycisk 'Tweet' :))

@Natalia1Dream


Reply · Report Post