#imagineHarry
Dostajesz dziwnego sms-a od nieznanego numeru, w którym każą ci iść do pokoju 36 w ekskluzywnym hotelu. Przypuszczasz, że to jest Harry i planuje jakąś niespodziankę dla ciebie.
Stoisz w windzie, obmyślając tysiące sytuacji i twoich reakcji na nie. Czujesz się ogromnie podekscytowana, masz wrażenie, że to będzie coś wyjątkowego. Może Harry ci się oświadczy? Byłoby cudownie. Zamyślona powoli maszerujesz ku odpowiedniemu pokojowi, jesteś tak przejęta tym, co może się wydarzyć, że nie słyszysz donośnych jęków zza ściany. Otwierasz bez zastanowienia drzwi i nie wiesz, co widzisz. Dwójka ludzi na wielkim łóżku. Patrzysz się i nie możesz zrozumieć, co się dzieje, kto to jest. Bicie twojego serca ustaje, wszystko wydaje się być spowolnione. W uszach słyszysz szmer płynącej w tobie krwi, oczy zaczynają ci łzawić. To Styles z jakąś dziewczyną. Nie możesz, nie potrafisz tego zrozumieć. "Jak to, ale czemu?" pytasz siebie w głowie niczym małe dziecko. Docierając do ciebie krzyki kochanki twojego chłopaka. Kolana uginają się pod tobą, masz problemy z utrzymaniem równowagi, więc podpierasz się ręką o framugę drzwi. Nawet Ciebie nie zauważają. Przyglądasz się jak on dotyka jej w taki sam sposób jak ciebie. Jeździ dłonią po jej tali, całuje szyję, nos i mówi "kocham Cię, jesteś niesamowita". Twoje ciało przeszywa paraliżujący dreszcz, cała się trzęsiesz. Twój mózg pracuje na najwyższych obrotach, by móc zrozumieć "dlaczego? Dlaczego zamiast Ciebie jest Ona? Przecież mówił CI "Oddam wszystko za Ciebie, jesteś moim skarbem, który szczęśliwie odkryłem"". Nie chcesz płakać, ale łzy cisną ci się do oczu. Walczysz sama z sobą. Nie wiesz, co powinnaś zrobić. W klatce piersiowej odczuwasz ból, pobieranie oddechów sprawia ci trudność. Cierpisz. Twoja dusza kona. Przecież to właśnie Harry pokazał Tobie jak kochać godnie... teraz pokazuje Ci jak cierpieć. Paznokcie lewej ręki wbijasz sobie w udo, masz ochotę zadać sobie ból... Zrobić sobie cokolwiek, ponieważ nie możesz znieś samej siebie. Nienawidzisz swojej osoby, wolisz zginąć niż na to patrzeć. Masz wrażenie jakby coś rozdzierało twoje wnętrzności, ciebie... Nie powinnaś tak się zachowywać, powinnaś nienawidzić JEGO! Tylko jak można nienawidzić kogoś, kogo przed chwilą uważało się za najważniejszą osobę na świecie? Wyobrażasz sobie, jak musisz czuć się ta dziewczyna. Przypominasz sobie siebie podczas waszego pierwszego stosunku, każdy jego ruch w tobie, każde muśnięcie warg oraz zetknięcie się skór... to miało być zarezerwowane jedynie dla ciebie.
Próbujesz krzyczeć, lecz twoja krtań jest ściśnięta. Nie możesz kontrolować swoich czynów... jesteś jak marionetka prowadzona przez niezrównoważone uczucia.
Podrywasz się do biegu, nieznany jest ci kierunek, twoje nogi niosą cię tam gdzie podpowiada ci serce. Słone krople spływają ci z oczu zataczając półkola po policzku i nosie, serce wali jak młotem w piersi. Aura nieszczęścia otacza twój umysł. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak poważny jest cios, który zadał ci chłopak... twój mózg nie potrafi się przyzwyczaić do tego, co się wydarzyło. Gorąca fala rozlewa się na twojej szyi, ramionach, policzkach.
Dochodzisz do pustej szopy, nie kontrolujesz siebie. Jesteś pewna tylko jednego - nie chcesz czuć siebie, nie chcesz być dziewczyną ze złamanym sercem zwyczajnie będącą na ziemi. Pragniesz stać się wolną materią bez uczuć, bez życia unoszącą się w powietrzu... Harry nie zadał Tobie ostatecznego ciosu, sama musisz to zrobić - raz na zawsze skończyć z problemami.
Stajesz na drewnianym stołku przed zawieszoną pętlą z grubej liny. Serce bije ci coraz mocniej, pot spływa z twego czoła i miesza się z perłami słonych kropel, które wpływają do twych roztwartych, spierzchniętych ust. Twój umysł się wycisza, odczuwasz spokój, pustkę. Drżącymi palcami wkładasz pętlę przez głowę na szyję. Twoją skórę drażnią ostre włókna liny. Zaciskasz powieki nie pozwalając łzom na dalsze płynięcie, do głowy wciąż uderza ci obraz roześmianego Harrego... szczęśliwego bez ciebie. Każde wasze wspólne wspomnienie... nie ma tam ciebie... od zaraz to będzie prawdą - zrealizujesz to. Głęboko wierzysz, że życie będzie lepsze bez ciebie. Otwierasz szeroko oczy i pewnym ruchem kopiesz stołek, lina zaciska się na twoim delikatnym gardle przerywając dopływ tlenu, zrywając twoje naczynia krwionośne, tętnice, krtań. Wierzgasz nogami w powietrzu, czujesz silny ból, którego prawgnęłaś...
Gwałtownie się podnosisz z łóżka biorąc szybki, głęboki wdech jakbyś przed chwilą tonęła. Jesteś cała spocona, twoją twarz pokrywają łzy, serce bije ci nadmiernie szybko. Obracasz zdenerwowana głowę i widzisz słodko pochrapującego Harrego przy twoim ramieniu... To był tylko sen.

Reply · Report Post